poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 4

"Lepiej, aby mnie nienawidzili jakim jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę..."
"O czym mówisz, Akira? Ciebie nie można nienawidzić! Jesteśmy przecież..." 

Akira obudził się. Czuł, jakby śnił bardzo długi sen. Obrócił powoli głowę.
- Właśnie... wróciłem do domu, po czym zemdlałem w salonie.. Podłoga nie jest przyjemnym miejscem do spania. - westchnął przeciągle, po czym wstał z podłogi. Czuł, jak jego ciało jest obolałe. Włączył światło, po czym zmrużył oczy. Spojrzał na zegar. Było piętnaście po czwartej. Bardzo wcześnie. Westchnął znów. 
- Ciekawi mnie, kiedy się spotkamy... O ile to możliwe... - rzekł sam do siebie, po czym spojrzał na zdjęcie, na którym nie był sam. Obok niego, była dziewczyna. Również była posiadaczką pięknych ognistych włosów, oraz żółtych oczu.
- Dlaczego trzy lata temu, musiałaś umrzeć, Yui...? Moja kochana młodsza bliźniaczko... - z jego oczu pociekły łzy. - Przepraszam, nie byłem w stanie Cię ochronić... 


- Yui, uciekaj, natychmiast! - krzyknął chłopak. Złapał dziewczynę za dłoń i zaczęli coraz szybciej biec przed siebie. Muszą uciec z tego płonącego budynku. Przeklęty pijany ojczym.
- Braciszku... Nie mam już sił...
- Musimy biec, nie możemy zginąć! Yui, nie możemy-- nie był w stanie dokończyć zdania, gdyż spadła na niego trawiona ogniem belka. Stracił przytomność.


- Ty powinnaś żyć.. To ja powinienem wtedy zginąć... Nigdy nie znaleziono twojego ciała, a  i tak wyprawiono Ci pogrzeb... 
Usiadł na kanapie. Z jego policzków dalej ciekły łzy. 
- Umieram... Ale tę energie zbieram tylko dla Ciebie... Chcę, abyś się odrodziła... Jako moja kochana siostra... - zaczął się śmiać, jednakże, to był.. Przerażający śmiech.


Było południe, ciepły i bardzo spokojny dzień. Cóż, prawie. Rei, Czarodziejka z Marsa, znów przeczuła nadchodzące zło, o którym powiadomiła swoje przyjaciółki.
- Rei, co się stało? - zapytała się Usagi, kiedy przyszła do strażniczki ognia. O dziwo, po raz pierwszy się w życiu nie spóźniło. W parę minut, pojawiły się pozostałe dziewczęta, oraz co ciekawe... 
- Haruka, Michiru.. Oraz Setsuna i Hotaru... - przybyli również Seiya z Taikim. 
- Gdzie jest Yaten...? - zapytała się blednąc Usagi.
- W szpitalu.. Stracił całą energię. - rzekł Taiki. Jasnowłosa usiadła na schodach, była w szoku. Kolejna osoba. Hotaru wystąpiła do przodu. 
- Nadchodzi katastrofa... Czarodziejka z Słońca przebudziła się, ostatnia wojowniczka z naszego układu słonecznego... Musicie jej unikać, za wszelką cenę. Jej moc.. Nie zna granic. Prawdopodobnie jest też odpowiedzialna za te ostatnie wypadki...
- Nie wierzę w to.. Ona nie wygląda na niebezpieczną.. - zaczęła księżniczka, jednakże przerwała jej Haruka. 
- Nie zbliżajcie się do niej. Ona jest w stanie zniszczyć całe miasto jednym atakiem. Jej moc jest przerażająca. To właśnie przez nią... Legendarne Złote Królestwo zostało zniszczone. 
Na te słowa Setsuna lekko spochmurniała. 
- Złote Królestwo... Narodziło się, jeszcze przed Srebrnym Millenium. Władała nim królowa Eo... Jednakże, pewnego dnia, jej królestwo zostało zniszczone. A osobą, która to uczyniła, była Eos, jej własna córka. Eos... Była nieszczęśliwie zakochana w pewnej osobie, w której nigdy nie powinna się zakochać. To właśnie ta miłość, doprowadziła do zniszczenia tego królestwa.. Prawdopodobnie Czarodziejka z Słońca, jest odrodzoną księżniczką Eos, która pragnie znaleźć swojego ukochanego w tych czasach. Jednakże, jeżeli do tego dojdzie... Cała Ziemia zostanie zniszczona... 
- Całkiem niezła dedukcja, Czarodziejko z Plutona... - to był drwiący głos, wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. To była Czarodziejka z Słońca, opierała się o drzewo.  - Szkoda, że jest taka mylna... - w tej chwili, kiedy pojawiła się ona, kruki Rei, Phobos i Daimos od razu zaatakowały nieznajomą im wojowniczkę.
- Zabierzcie ode mnie te cholerne ptaki! - wrzasnęła. Ewidentnie kruki jej nie lubiły. Rei jęknęła, po czym zawołała swe ptaki. 
- Czuję od Ciebie bardzo negatywną i pełną zła energię... - tamta zaśmiała się, z kpiną w głosie. 
- Postawię wam sprawę jasno. Nie jestem waszym sojusznikiem. Nie wtrącajcie się w nieswoje sprawy, bo inaczej.. Może was spotkać coś naprawdę bardzo złego. A Ty, księżniczko-bekso... Życzę powodzenia w transformacjach, ja nie będę Ciebie ratować. - po czym po prostu zniknęła. Ta osoba... Nie będzie ich sojusznikiem w nadchodzącej bitwie. Nie ma takiej możliwości. 
- Cóż za bezczelna dziewczyna... - warknęli równocześnie Seiya z Haruką.
Spotkanie zostało zakończone.


Szkoda, że nie jestem w stanie powiedzieć im prawdy, jak naprawdę się wtedy wydarzyło... Książę, proszę... Gdzie jesteś, moja miłości...?
Pomyślała smutno dziewczyna. Nie chciała tak ostro ich potraktować. Nie chciała nikogo skrzywdzić. Znajdowała się w parku, w którym niedawno był atak wroga. Dotknęła swojego wisiorka. To dzięki niemu, była w stanie się przemieniać.
Mój ukochany Endymionie... Na znak naszej wiecznej miłości mi go dałeś wtedy... 
Westchnęła, lecz wtedy poczuła za sobą chłód. Odwróciła się, za nią stał...
- Aoi... - wyszeptała cicho. - Młodszy brat Endymiona...


- Naprawdę, była bezczelna.. - warknął zdenerwowany Seiya. - Nigdy nie widziałem kogoś tak bezczelnego..
- Seiya, spokojnie... 
Brunet zagryzł wargę zirytowany, po czym dotknął klamki.
- Taiki.. nie zamknąłeś drzwi... - powoli weszli do środka. Nie było widać nigdzie śladu włamania. Wchodząc, zamknęli za sobą drzwi. Usłyszeli dźwięk tłuczonej szklanki z kuchni. Powoli poszli w tamtą stronę.
- To naprawdę.. bardzo boli... - głos należał do kobiety, bez dwóch zdań. Lekko uchylili drzwi. W ich domu, była właśnie "bezczelna panienka". Jednakże, była cała poobijana. Krwawiła, jej prawe biodro było bardzo mocno poranione. - Ten Aoi.. Jeszcze mnie popamięta... - dotknęła dłonią stołu, zostawiając na niej krwawy ślad. 
Chcę Cię zobaczyć, mój ukochany... 
Dziewczyna, chwiejnym krokiem ruszyła w stronę okna, po czym je otworzyła. Wtedy drzwi otworzy się z całych sił. Spojrzała w tamtą stronę, zaskoczona. 
- To wy...!? - jednakże, nie była w stanie dokończyć zdania. Po prostu z powodu utraty krwi, zemdlała. 
Chcę Cię ujrzeć, proszę...
Pomyślała właśnie o tym, zanim straciła świadomość. 

3 komentarze:

  1. Cieszę się,że bierzesz pod uwagę nasze prośby ;)
    Opowiadanie jest coraz ciekawsze, widać,że bardziej skupiasz się na akcji niż na emocjach, co też w pewien sposób ubogaca Twoją historię, staje się unikatowa.
    Czarodziejka Słońca ewidentnie mi kogoś przypomina, połączone charaktery Haruki i Seiyi, jest pyskata, odważna, idzie własną drogą (choć wszystkie są państwowe ;P ) Więc jest zakochana w Edku...no ciekawa, heheh, czekam na ciąg dalszy. Zapraszam do siebie ;)
    Uśmiechu!
    Anyżek Elena Venus

    OdpowiedzUsuń
  2. no i robi się nam tu co raz ciekawiej :) czarodziejka słońca zakochana jest w Edku a Aoi jest młodszym bratem Edka ? jestem bardzo ciekawa reakcji Usy na wieść że jej Mamoru był związany z inną ? wiele pytań i wiele tajemnic :) pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli usagi nie jest pierwsza miloscia mamoru?ciekawe, wciaga coraz bardziej. I rzeczywiscie przez to, ze jest duzo akcji, opowiadanie jest mocno dynamiczne. Czego chyba brakuje u mnie ��

    OdpowiedzUsuń