poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 3

Usagi...
Jasnowłose dziewczę, znów usłyszało ten sam głos. Odwróciła się w jego stronę. To była ta sama osoba, którą spotkała w parku. 
- Czarodziejka z Słońca... - wyszeptała. Nieznajoma spojrzała nią, lecz jej oczy wyrażały.. smutek. 
- Ten świat... zaczyna ginąć... Tylko Ty jesteś w stanie go uratować, Księżniczko... Nie pozwól, aby legenda się spełniła... 
- Legenda? O czym ty mówisz? 
- Śmierć, zdrada, rozpacz... Nachodzi powolnymi krokami... Ja nie jestem w stanie tego powstrzymać... Mój czas się kończy.
- Nie wierzę w to! - "króliczek" zaczął biec w stronę dziewczyny, lecz ta niespodziewanie zniknęła i pojawiła się za nią.
- Musisz ocalić siebie... I uważaj na tę starą przepowiednię... Już wkrótce połączą się dwa serca, które nigdy nie powinny się zakochać.. Ta miłość... zniszczy cały świat. 
- Co Ty.... - i wtedy tajemnicza osoba zniknęła, zostawiając blondynkę kompletnie samą.

- Króliczku! Co się dzieje? Obudź się! - usłyszała ten głos. Otworzyła powoli swe niebieskie oczy. 
- Co się stało... Seiya...? - wyszeptała. Zaczęła się powoli rozglądać. Dalej byli w parku, a ciemnowłosy niósł ją na rękach.
- Nie pamiętasz...? Przyjechała karetka po twojego ukochanego, a kiedy odjechali, zemdlałaś. Byłaś nieprzytomna ładne dziesięć minut. - chłopak był wyraźnie zmartwiony. 
Dziewczyna usłyszała dziwny śmiech, po czym spojrzała w bok. Wtedy się zaczerwieniła. Całe to zajście, widzieli rzecz jasna Yaten i Taiki. Wyglądali na bardzo rozbawionych. 
- S-Seiya! Puszczaj! Nic mi nie jest! - jęknęła, a ten ją postawił. 
- Właściwie, co tu się dzieje? Nie było nas kilka miesięcy... 
Na te słowa, dziewczę posmutniało.
- Od wczoraj... to już drugi raz, kiedy ktoś traci energię. Najpierw Minako, cały czas jest w domu.. A teraz Mamoru... - o mało się nie rozpłakała. Była bardzo tym wszystkim przejęta. Wszak to były już dwie najbliższe jej osoby. Nie chciała, aby komukolwiek coś się stało. Seiya, przytulił ją do siebie, aby mogła w spokoju się wypłakać. Znów był obok niej, jej najlepszy przyjaciel. 
- Spokojnie, Króliczku... Jestem przy Tobie... - wyszeptał. On sam się martwił o nią. Wiedział, że ta nigdy nie odwzajemni jego uczuć, ale musi być przy niej. - Spokojnie, wszystko będzie dobrze... Teraz odprowadzimy Cię do domu... - rzekł, a ta jedynie kiwnęła głową. 

Akira tak dawno się z tym źle nie czuł. Wiedział, że to co robi, jest naprawdę bardzo złe... Ale nie miał innego wyjścia. Wszedł do swojego niewielkiego domu. Zaledwie salon, łazienka i kuchnia, oraz dość ciasny korytarz. Znów czuł, jak jego ciało opuszczają wszystkie siły.  Było z nim coraz gorzej. Wszedł do salonu, zobaczył kolejne zdjęcie swej ofiary. Westchnął przeciągle, po czym spojrzał na komodę. Było na nim zdjęcie. O mało się nie rozpłakał.
- Przepraszam Cię, Yui... Nie chciałem, aby do tego nie doszło... - wyszeptał cicho, po czym wziął zdjęcie kolejnego celu i wyszedł z domu. Miał nadzieję, że ten cel będzie miał o wiele więcej energii, niż ostatnie.

Seiya, dawno się nie czuł tak źle. Bardzo dawno nie widział jej w takim stanie. Przybyli w odpowiedniej chwili, jednakże, za jaką cenę? Ukochany Usagi był cały czas w szpitalu, a Minako... 
- Seiya, czy ty w ogóle mnie słuchasz? - warknął już bardzo zły Yaten. 
- A o co chodzi...? 
Srebrnowłosy jęknął. Jego "brat" pod tym względem nigdy się nie zmieni. 
- Mówiłem cały czas o tych "Iskrach". Sytuacja jest naprawdę zła, wiemy przecież, czym to jest... Jeżeli Iskra zgaśnie, Gwiezdne Ziarno rozpada się, a dana osoba nigdy się nie odrodzi. - kiedy cały czas mu to tłumaczył, zza rogu wyszedł dziwny osobnik. Yaten to dostrzegł bardzo szybko. Czerwone włosy, żółte oczy... Oraz, jego Gwiezdne Ziarno....
Akira również to wyczuł od zielonookiego. Potężną energię gwiazdy, dlatego skręcił w następną uliczkę. na twarzy szkarłatnowłosego pojawił się przerażający uśmiech.  
- Wrócę do was później... - mruknął chłopak, idąc za nieznajomym, chcąc coś sprawdzić. Taiki z Seiyą spojrzeli po sobie, po czym wzruszywszy ramionami poszli do swojego domu, zostawiając Yatena samego. ten od razu zawrócił i ruszył w bieg, za nieznajomym. Czuł to...
- Nie sądziłem, że się za mną udasz... - niespodziewanie zjawił się za gwiazdą uzdrowienia. - To było jeszcze było prostsze niż sądziłem. 
- Co Ty knujesz, draniu? To Ty odbierasz energię innym, prawda? 
Akira zaśmiał się. Byli w ślepej uliczce, z daleka od ludzkich spojrzeń.
- Nie mam zamiaru ginąć, a czasem trzeba coś poświęcić. 
Yaten zagryzł wargę ze złości. 
- To dlatego, że twoje Gwiezdne Ziarno umiera...? Ta kradziona energia wcale Ci nie pomoże, jesteś na pewno tego świadom...
Czerwonowłosy wściekł się, po czym złapał go z całej siły za gardło i cisnął niczym szmacianą lalką o ścianę domu. 
- Upewnię się, że nikomu o tym nie powiesz... - wyszeptał złotooki. 

- Co ten Yaten wyprawia...? Jest już po dwudziestej, a jego jeszcze nie ma... - mruknął niezadowolony brunet. Taiki westchnął, po czym odłożył książkę na bok. - Dziś jest jego kolej robienia obiadu, a raczej już kolacji...
Wtedy, można było usłyszeć jak drzwi lekko się uchyliły. Można było usłyszeć, jak ktoś wchodzi do domu, zamyka drzwi, a potem jak ta osoba upada z hukiem na podłogę. Seiya zerwał się z miejsca, po czym wybiegł na korytarz.
Na podłodze, leżał właśnie Yaten. Był nieprzytomny, a co najgorsze... W jego ciele prawie nie było energii. Teraz to on się stał celem Akiry. 
- Taiki, dzwoń po karetkę! - krzyknął ciemnowłosy do swego brata. 

Szkarłatnowłosy spojrzał na zdjęcie swojego celu. Był nim właśnie Yaten Kou. Całkiem nieźle się posilił. Jednakże wiedział, że to się naprawdę bardzo źle zakończy, jeżeli tamten się obudzi. Stał na dworze, zaczęło padać. Dzisiejszej nocy, gwiazdy były schowane za chmurami, a księżyc był nieobecny. Usłyszał dźwięki kolejnej karetki... 

- Jesteś pewny, Aoi...? - wyszeptała zakapturzona osoba.
- Tak, Pani. Czarodziejka z Słońca się pojawiła...
Zamaskowany odczuwał jednak pewien lęk. Był przekonany, że zabił tę przeklętą wojowniczkę, a ona żyje i ma się bardzo dobrze. Kobieta wstała ze swojego tronu i podeszła do niego, po czym kopnęła mężczyznę z całej siły w szczękę.
- Ty idioto! Miałeś się jej pozbyć! Kiedy ona żyje, mój plan nie zostanie wykonany! Masz ją zabić! 
- Tak, Pani... A co mam zrobić z Akirą...? 
- Z nim? Niech dalej zbiera dla siebie energię. Niedługo i tak umrze, jest niepotrzebny. - kobieta zagryzła bardzo mocno wargę. 
- Pani...? 
- Każda Iskra, należąca do ego świata, ma być moja... Muszę przywołać tę, która zniszczy wszystko... 
- Tak jest... 
- Jeżeli zawiedziesz, to znasz konsekwencje. 
Aoi skłonił się, wcześniej wstając z podłogi, po czym odszedł. Wiedział, co go czeka. Nie chciał ginąć. Był jednak na siebie wściekły. Miał nadzieję, że ta wojowniczka gryzie ziemię, a ona żyje. Wtedy był absolutnie pewny swego zwycięstwa, jednakże nie udało mu się to. Musi naprawić ten błąd, jak najszybciej. 

Czarodziejka z Słońca, była w miejscu, gdzie Yaten utracił swoją całą energię życiową.
- To już trzecia ofiara... - wyszeptała cicho, sama do siebie - Już niedługo się spotkamy... Aoi... - rzekła, po czym rozpłynęła się w mroku nocy.

3 komentarze:

  1. no nie jak tak dalej pójdzie to nie będzie miał kto bronić ziemi i Usagi najpierw Mina potem Mamoru a teraz Yaten ? jestem też bardzo ciekawa o co chodzi z tą starą legendą ? pozdrawiam i czekam na więcej :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysl mi sie nadal bardzo podoba. Historia ciekawa i chce czytac dalej. Mala tylko prosba, chociaz w sumie nie wiem czy powinnam. Korekta pisowni �� nie bierz tego do siebie, po prostu ulatwi czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam i mi się naprawdę podoba.
    Mamy legendę i to bardzo, ale bardzo ciekawie brzmiącą. Czyjeś uczucie zniszczy świat...W pierwszej chwili pomyślałam o Seiyi i Króliczku, no ale kurde, nie sądzę iż być była fanką pary Mamoru/ Usagi, więc tamta myśl jak szybko przyszła, tak szybko zniknęła. Może tu chodzi o Akire i jego przyjaciółkę( na chwilę obecną nie jestem w stanie stwierdzić, czy darzy ją większym uczuciem?). Swoją drogą jest tajemniczą postacią. Działa wbrew sobie, jestem ciekawa jak to jest? Wykonywać coś ze świadomością, iż nie mieści się to w czyiś realiach, zasadach. To trudne, dla mnie niemożliwe... Ale też świadczy o nim samym. Wyczuwam,że działa w imię większego celu, racji. Oby nie doprowadziło to do najgorszego.
    Jeśli mogę się przyczepić, to prosiłabym, abyś każdą scenę oddzielała większą przerwą, wtedy wygląda to przejrzyście. Literówkami się nie przejmuj, mnie się ciągle zdarzają.
    Dużo weny, dożo uśmiechu!
    Anyżek Elena Venus

    OdpowiedzUsuń